Stadiony - alternatywa dla młodzieżyCzęsto dyskutuje się o tym, jakie są najważniejsze wartości wśród kibiców. Z marszu można powiedzieć, że jedność, solidarność, przyjaźń, bezinteresowna pomoc, patriotyzm, miłość do klubu i ojczyzny, szacunek dla bohaterów kraju, dbanie o utrzymanie polskich i katolickich wartości w społeczeństwie, wierność, oddanie i tak można mówić i mówić. Ale zaraz, zaraz. Patriotyzm, katolickie wartości? A co to ma do piłki? Przecież to czysta polityka! No właśnie, tak wygląda myślenie większości patrzących z boku, pojawiają się głosy jak „nie dla polityki na stadionach” i inne podobne dyrdymały. A ja jestem wielkim przeciwnikiem takich haseł. Dlaczego? Bardzo proste – edukacja. Spora grupa młodzieży nie w szkole, a właśnie przychodząc na stadion dowiedziała się o wybitnych postaciach jak Dmowski, Pilecki, „Żołnierze Wyklęci”. Trybuny to nie tylko historia, wielokrotnie poruszane były również tematy obowiązujące obecnie, jak multikulturalizm i problemy jakie za sobą niesie, kłamliwe media, zatracanie narodowej tożsamości, represje wymierzone w kibiców, ale też i zwykłych „niepoprawnych politycznie” ludzi. W czasie stanu wojennego, czy końca PRLu największe strajki oraz walki z milicją i innymi rządowymi aparatami na szeroką skalę toczyli jedynie robotnicy i kibole. Wtedy nikt nie miał pretensji o politykę na stadionach.„Kiedyś było się znanym, bo jest się kimś, a teraz jest się kimś, bo jest się znanym” – nie sposób oprzeć się przekazowi jakie niesie te proste zdanie. W dobie kiedy nowe trendy wyznacza Doda czy Kuba Wojewódzki trudno o prawdziwe autorytety dla młodzieży. Niegdyś dzieciaki biegały po boiskach i przekrzykiwały się kto jest Lubański, Pele czy Boniek, a dziś zastanawiają się kto ma ładniejsze buty – Messi czy Ronaldo? Brakuje prawdziwych wzorów, autorytetów, na których można by się wzorować, kopiować zachowania itd. Taki chłopaczyna z byle blokowiska w dużym mieście w telewizji od małego będzie widział skandaliczne i prowokujące zachowania tzw. celebrytów, schodzące momentami do poziomu wręcz żenującego dyskusję polityków i inne gorszące widoki.

Możemy tutaj powiedzieć, że alternatyw za dużo nie ma. Albo wychowają się na bezmózgie, oślepione lemingi podniecające się informacjami serwowanymi przez pudelki i inne tego typu durne portale, albo pójdą „pod prąd”. Dlatego jednym z głównych zadań ruchu kibicowskiego jest jak najwięcej ściągnąć „młodego narybku” i naprowadzać ich na właściwe tory. Edukacja i wychowanie w dzisiejszych czasach to zadanie już nie tylko szkoły i rodziców. Lukę w lekcjach historii, które często o PRLu nie mówią nic lub bardzo mało, wypełniają transparenty, oprawy i obchody, na których zawsze pojawiają się liczne delegacje kibiców, w czasach kiedy polityka jest w domu często tematem zakazanym, o którym z dziećmi się nie rozmawia „bo tak” to właśnie chodząc na mecze taki młodzieniaszek może wyrobić swój własny światopogląd.

Wielu autonomicznych nacjonalistów to właśnie kibice. W młodym wieku trafili na stadion i to tam poznali jak ważne są takie wartości jak patriotyzm, miłość do ojczyzny czy sportowy tryb życia połączony z narodowo-kibicowskim ulicznym aktywizmem.

Jasne, również w środowisku kibiców i nacjonalistów trafią się czarne owce, jak szowiniści, ale patologie znajdują się w każdym środowisku i pojedyncze głosy skrajności i ekstremy są mocno przyćmione przez ogół z poglądami znacznie „zdrowszymi”. Ruch kibicowski w tym aspekcie powinien być radykalny i bezkompromisowy, nie zgadzając się na żadne ustępstwa prowadzące do usunięcia polityki ze stadionów. Rola wychowywania młodzieży poprzez pokazywanie odpowiednich wzorców jest zbyt ważna, żeby z niej bez walki zrezygnować.

Przemek