britzioNaukowcy organizujący konferencję na temat prawa Izraela do istnienia w świetle prawa międzynarodowego podali informację, że Uniwersytet Southampton odmówił im poparcia. Twierdzą oni, że jest to efekt działalności pro-izraelskiego lobby.

Napisali oni list otwarty, w którym potępiają ugięcie się władz uczelni przed presją pro-izraelskich lobbystów i próby odebrania im głosu pod pretekstem „względów bezpieczeństwa”. Profesorowie rozważają podjęcie kroków prawnych przeciwko uczelni, która zobowiązana jest do przestrzegania wolności słowa. List z poparciem dla konferencji podpisało ponad 900 naukowców z całego świata, w tym prof. Noam Chomsky.

Na swoim blogu organizatorzy napisali, że jest to smutny dzień dla historycznej Palestyny, na której terenach okupowanych znajduje się dziś państwo żydowskie. Konferencja, której tematem ma być legalność istnienia Izraela w świetle prawa międzynarodowego oraz wyjątkowe traktowanie w tym świetle państwa żydowskiego jest organizowana przez profesorów prawa Ben-Dor Orena z Uniwersytetu Southampton oraz Goerge Bisharata z Uniwerytetu Kalifornia.

W związku z medialnym rozgłosem wokół konferencji, uczelnia spodziewała się protestów zwolenników polityki Izraela. Z tego względu zdecydowała się uniemożliwić jej organizację, mimo zapewnień policji, że ta gotowa jest pilnować podczas niej porządku. Jednak organizatorzy twierdzą, że jest to pretekst do uciszenia ich. Konserwatywny minister Eric Pickles napisał do władz uczelni, aby te zapewniły głos w dyskusji wszystkim stronom sporu.

Dla porównania, podobne listy i akcje nie były podejmowane przeciwko organizatorom konferencji „Wierzymy w Izrael”, która odbyła się w Londynie 22 marca i miała na celu promocję poparcia dla izraelskiej polityki względem Palestyńczyków. Nie zapewniono także udziału krytyków polityki izraelskiej, a rozdających antysyjonistyczne ulotki żydowskich aktywistów wyprowadziła ochrona.

Do walki w celu uniemożliwienia zorganizowania konferencji zaangażowano brytyjskiego dyplomatę żydowskiego pochodzenia, ambasadora Wielkiej Brytanii w Tel Awiwie, Matthew Goulda. W zeszłym miesiącu spotkał się on z wyższymi władzami akademickimi w kraju, by dyskutować na temat „limitów wolności akademickiej”. Według Jerusalem Post, Gould wspierał wysiłki społeczności żydowskiej, która „próbuje wyznaczyć linie oddzielającą wolność słowa od wypowiedzi godzących w żydowskich naukowców i studentów”. M.in. pod takimi pretekstami próbuje się ograniczyć możliwość krytyki Izraela. Matthew Gould sam o sobie mówił, że jest „gorliwym syjonistą”, a o wyznaczeniu go na ambasadora Wielkiej Brytanii w Tel Awiwie mówił, iż miał pewne obiekcje ponieważ zachodził konflikt interesów między jego zaangażowaniem w sprawy izraelskie i brytyjskie. Aktywnie zwalcza on, wraz z organizacjami żydowskimi, ruchy studenckie, które prowadzą akcje bojkotu Izraela.

Zarzuty organizatorów konferencji, odnośnie nacisku pro-izraelskiego lobby potwierdziła niejako w rozmowie z Jewish Chronicle, Vivian Wineman z Rady Deputowanych Brytyjskich Żydów. Powiedział ona, że delegacja działaczy żydowskich odbyła spotkanie z zastępcą rektora uniwersytetu, który obiecał im przyjrzenie się konferencji pod względem bezpieczeństwa i możliwości jej zablokowania z tych właśnie względów.

Organizatorzy podkreślają, że także próbowali spotkać się z zastępcą rektora, jednak nie zostali przez niego przyjęci. Napisali oni także, że nie zaproszono ich na spotkanie i dyskusje z działaczami pro-izraelskimi. Jak twierdzą, odwołanie konferencji ze względów bezpieczeństwa byłoby niezgodne z prawem.

na podstawie: rt.com