koncepcja_naroduNacjonalizm uznaje naród za największe dobro w sferze polityki i kwestii społecznych. To jedna z bardziej popularnych definicji tego pojęcia. Często stawiamy sobie pytanie, co za tym idzie i jak może być odbierany i rozumiany naród oraz jego dobro. Naród, który jest przecież podmiotem działania nacjonalisty. Jednak sama koncepcja narodu nie jest wcale jednoznacznie pojmowana przez aktywistów czy sympatyków ruchów nacjonalistycznych, występuje tu wiele postaw, często przeciwstawnych wobec siebie. Refleksje prezentowane w poniższym tekście oparto na wielu rozmowach z aktywistami, sympatykami, a także na analizie różnego rodzaju artykułów z przekazem nacjonalistycznym.

Zazwyczaj, wspominany na początku naród jest odbierany na dwa główne sposoby, w których jeszcze można wyróżnić pewien podział. Jako idea, czyli nie jako zbiór żywych członków tylko jako abstrakcyjna jedność. Wartością wtedy nie są członkowie narodu, jego elementy składowe tylko sam naród jako pewien abstrakcyjny byt, odbierany za pomocą intuicji byt metafizyczny, zbiór pewnych znaczących przejawów wszechogarniającego ducha.

Drugi sposób to odbieranie narodu jak zbioru jego członków, społeczeństwa, powiązanego określonymi faktycznymi relacjami i cechami, gdzie wartością są rozumiani wspólnotowo członkowie danego narodu. Nie jest to oczywiście koncepcja indywidualistyczna ale kolektywistyczna, wspólnotowa, zakładająca, że naród składa się z nierozłącznie z nim powiązanych jednostek, których celem jest wspólne dobro.  Różnice w sposobie odbierania narodu przedkładają się na sposób definiowania siebie jako nacjonalisty, a wraz z tym na działanie i głoszone poglądy.

Podejście pierwsze, czyli uznanie narodu jako metafizycznej wartości nadrzędnej, bez spojrzenia na jednostki nań się  organicznie składające doprowadza do dehumanizacji jego członków, stawia ich w roli trybików pracujących na rzecz nadrzędnego i obcego dla nich bytu jakim jest naród. W takiej koncepcji członkowie narodu są bardziej jego sługami czy nawet niewolnikami , a nie świadomymi i pełnoprawnymi uczestnikami jego życia. Łatwo można wpaść tu w pułapkę stworzenia systemu głoszącego wspólnotowość (a raczej pseudo wspólnotowość opartą jedynie na sloganach i propagandzie), wolność i wielkość narodu, a w praktyce odgórnie ograniczać tę wolność i indywidualność ludzi.

Taka koncepcja jest w istocie prostą drogą do elitaryzmu, a więc wąskiej, uświadomionej grupy rządzącej resztą w sposób populistyczny, dyktatorski, z rozbudowaną służbą bezpieczeństwa, strzegącą jej monopolu i powszechnej prawomyślności. Oderwanie pojęcia narodu od jego składowych części , czyli po prostu ludzi, czyni taki system pozbawionym cech systemu nacjonalistycznego. W takim przypadku pod fasadą nacjonalizmu w istocie buduje się system, którego główną wartością jest państwo postrzegane jako dobro elity i jej wizje. I to państwo niemające nic wspólnego z narodem, niebędące wyrazem jego rzeczywistej woli i świadomości. Rządząca, oderwana od realiów elita staje się coraz bardziej wyalienowana i nie rozumie problemów oraz zmian zachodzących w narodzie,  bardzo szybko degeneruje się, staje się nową arystokracją czy oligarchią, gdzie pierwotna chęć działania na rzecz dobra i wielkości narodu przysłoniona zostaje chęcią utrzymania i poszerzenia swej władzy.

Taka koncepcja ogranicza także wolność i wewnętrzną sprawiedliwość, a to są wartości, których istotnemu znaczeniu chyba żaden nacjonalista nie zaprzeczy. Samo istnienie wszechwiedzącej elity jest tego doskonałym przykładem. Na pierwszy rzut oka taki system wydaje się łatwiejszy do stworzenia i kierowania, wystarczy do tego przecież zwykła dyktatura, z charyzmatycznym przywódcą, trochę oddanej i sprawnej elity, a całe to kierownictwo poprowadzi naród do świetlanej przyszłości. Owszem, w taki sposób można stworzyć silne państwo, które może być nawet państwem zaborczym czy wręcz imperialnym. Tak ustanowione państwo będzie jednak państwem wewnętrznie słabym, wszelkie kryzysy natury politycznej czy ekonomicznej będą odbijały się na nastrojach społecznych, które mogą doprowadzić do prób buntu przeciwko państwu, z którym zupełnie nie utożsamia się jego mieszkaniec. Tym sposobem nie stworzy się szczęśliwego narodu, będzie on zawsze uciskany przez państwo, a samo państwo będzie dla niego sztucznym tworem zaś struktura społeczna i porządek będą musiały być utrzymywane siłą i strachem przed represjami.

Do koncepcji pseudowspólnotowych możemy zaliczyć także koncepcję konserwatywną czy reakcyjną. W obu tych koncepcjach występuje mniej lub bardziej jawny elitaryzm, a więc rządy oświeconej grupy nad resztą społeczeństwa. W przypadku koncepcji konserwatywnej występuje silna hierarchizacja społeczeństwa, czego naturalnym efektem jest powstawanie grup uprzywilejowanych i wykluczonych, a więc nie jest możliwe powstanie realnej i świadomej wspólnoty.

Z kolei w przypadku koncepcji reakcyjnych mamy próbę powrotu do określonego stanu z przeszłości, tu należy zastanowić się czy istniał stan, do którego byśmy chcieli wrócić. Wiele osób zakłada powrót do traktowanego emocjonalnie i zmitologizowanego wręcz okresu dwudziestolecia międzywojennego. Jednak wgłębiając się w jego historię, w stosunki społeczno-gospodarcze tam panujące z łatwością odnajdziemy wiele ciemnych plam, zniechęcających do takiego powrotu. Następnym okresem, który budzi tęsknotę reakcjonistów jest średniowiecze. Owszem, można uznać, że istniała tam stosunkowo wysoka wspólnotowość, jednak na poziomie małych społeczności, przy braku świadomości większości społeczeństwa, dodatkowo te małe społeczności były niewolnikami ówczesnych elit, więc także i ten przykład jest chybiony. Istnienie tak głębokiego podziału społecznego, wyklucza sprawiedliwość i jest naturalną przyczyną antagonizmów społecznych.

Jeszcze jedną z koncepcji pojmowania narodu jest koncepcja liberalna. Tutaj nie ma już mowy o jakiejkolwiek wspólnotowości, dobra ogólnie pojętego narodu czy społeczeństwa. Liberalizm, którego nieodłączną częścią jest indywidualizm, zakłada dobro jednostki ,a nie całej zbiorowości. W samym swym założeniu stawia na nierówności, brak sprawiedliwości społecznej, a nie na działanie na rzecz wspólnego dobra. Taka postawa zdecydowanie prowadzi do atomizacji społeczeństwa, zerwania więzi wspólnotowych, a w rezultacie do upadku tworu jakim jest naród. Dla niektórych wydaje się ona atrakcyjna z powodu możliwości osiągnięcia osobistych korzyści i rzekomej wolności, postrzegania gospodarki i ekonomii jako celów samych w sobie, służących jednostkom i ich potrzebom konsumpcyjnym. Poza tym liberalizm nieuchronnie prowadzi do powstania nowej elity – warstwy bogaczy, uprzywilejowanej i wyzyskującej resztę wspólnoty na rzecz swoich egoistycznych celów. Pochwalanie koncepcji liberalnych, a jednocześnie uważanie się za nacjonalistę głoszącego dobro wspólne jest niczym innym jak hipokryzją, czy zupełnym niezrozumieniem pojęć.

Druga koncepcja uznaje naród za byt będący zbiorem jego członków, a więc ludzi, na który się on składa. Tu wartością jest wspólnota ludzi. Silny naród musi się składać z silnych jego członków. Nie da się zbudować siły całości ze słabości, niewiedzy czy niewolniczej pracy poszczególnych elementów, taka siła jeśli już powstanie będzie krótkotrwała i pozorna. Siłą członków narodu jest świadomość, świadomość działania dla dobra wspólnoty i w niej, więc nie chodzi w tej koncepcji o odrzucenie jakiejkolwiek ideowości, ale na patrzenie na realną wspólnotę i ludzi w związku z tymi ideami. Idee mają służyć dobru ludzi, a nie ludzie dobru abstrakcyjnych idei. Ta wysoka i powszechna świadomość wśród jego członków zapewnia harmonijny rozwój narodu, dając jednocześnie wolność. Wolności rozumianej nie jako egoistycznego dobra danej jednostki. Po co zresztą świadomy człowiek miałby się buntować wobec tego co dobre, w co wierzy i co rozumie? Jego bunt będzie skierowany wobec tego, co złe, a więc takie podejście nie wymaga rozbudowanego aparatu represji.

Zbiorowa wolność, a co za tym idzie upodmiotowienie członków narodu w ramach wspólnoty, przekłada się także na tworzenie się jeszcze silniejszych więzi i poczucia tożsamości, nienarzucanych z góry tylko tworzących się w sposób naturalny i oddolny. Naród zbudowany na podstawie świadomego społeczeństwa będzie też narodem odpornym na wszelkie kryzysy gospodarcze czy polityczne – silnie zintegrowana wspólnota, znająca wartość wspólnego dobra łatwiej przeczeka czasy kryzysu, będzie gotowa na wiele wyrzeczeń i poświęceń. Wreszcie realna władza jest w rękach świadomego narodu, a nie jego elitarnej warstwy. To właśnie świadomość jest kluczem do samokontrolującego się społeczeństwa, dla którego wartości takie jak wolność czy sprawiedliwość, czy praca na rzecz wspólnego dobra są czymś naturalnym, a wręcz przyrodzonym. Oczywiście, budowa takiego społeczeństwa nie jest łatwa, trwa wręcz całymi pokoleniami i wymaga wielkich poświęceń, jednak trud raz włożony w takie dzieło musi dać pozytywny efekt.

Do koncepcji realnie wspólnotowych możemy zaklasyfikować koncepcje oparte na socjalizmie i anarchizmie. Obie zakładają bardzo wysoką świadomość członków narodu, a także wspólnotową koncepcję wolności. Nadrzędnym celem jest dobro całego narodu, bez wyróżniania tu grup uprzywilejowanych politycznie, gospodarczo czy ze względu na urodzenie. Choć istnieją tu różnice w postrzeganiu państwa, a więc narzędzi mających wpływ na dobro wspólne to jednak istnieje zasadnicza zbieżność na poziomie idei.

Nam, nacjonalistom zależy na tym, aby tworzyć naród ludzi wolnych i szczęśliwych. Ludzi, którzy czują autentyczną,  głęboką więź ze swoja wspólnotą. Ludzi, którzy sami, z własnego przekonania podejmują się pracy na rzecz dobra wspólnego, a których nie należy do tego zmuszać. Nie możemy zapomnieć, że nasz nacjonalizm, zbudowany i zintegrowany na bazie kontestacji wobec obecnej rzeczywistości w istocie jest ideą pozytywną i konstruktywną, mającą na celu dobro narodu i jego członków. Ten opór i nienawiść wobec systemu i promowanych przezeń wartości nie może w żadnej mierze przysłonić prawdziwego celu,  jakim jest naród pojmowany wspólnotowo, a nie indywidualistycznie czy elitarystycznie.

W obliczu dość potężnego wroga, jakim jest obecnie panujący demoliberalizm, naszym głównym zadaniem jest budowa świadomości. Świadomości, która czyni każdego człowieka człowiekiem silnym, wolnym i pewnym tej drogi w imię przyszłego dobra. Walczymy w końcu o rzeczywisty naród, o idee dobra, sprawiedliwości i wolności, nie o zgliszcza czy ruiny – te są przeznaczone dla naszych wrogów.

KR